Natura

Lata dzieciństwa w Maroku, a później na wsi, zrodziły u Klary zachwyt wobec piękna Stworzenia. Znajdowała tu niewyczerpane źródło uwielbienia Ojca. Klara lubiła chodzić godzinami wśród natury, słuchać śpiewających ptaków. A nade wszystko lubiłą zwierzęta (przygarnęła ich w dzieciństwie dziesiątkę, z każdego gatunku, nadając im najbardziej dziwaczne imiona).

« O jak chciałabym, byś przyjechała do Lauret, żeby oglądać tu złote kolory Jesieni – Stworzyciel ma naprawdę przeobfitą wyobraźnię – na drzewach Pana zobaczysz niezliczoną ilość odcieni i przejrzystości. Oto muza artystów, i najmniejszy podmuch wiatru obdarza nas spektaklem radosnego złoconego tańca – myślisz, że ludzie mogą popełniać samobójstwo wobec takiej opromienionej wizji Wieczności ? » (15 lat)
« Sobota, pobudka o 5h rano, żeby iść na grzyby : to było podniosłe! Muszę ci pokazać las o wschodzie słońca, nie określam tego żadnym przymiotnikiem, bo i takiego nie ma. Choć nie : to było « katedralyczne »! » (15 lat)
« To było genialne ! Siedziałyśmy na łące, na wilgotnej ziemi, nasze tyłki w chłodzie, podziwiałyśmy z zapartym tchem to pocztówkowe piękno (choć fotografowie wolą zachody słońca, żeby się za bardzo nie zmęczyć). » (17 lat – jesień 1971 – o wschodzie słońca podziwianym z przyjaciółkami)

Maryja

Maryja Dziewica miała miejsce szczególne, centralne w życiu Klary. Być może dlatego, że aż do wieku 2 lat była ubierana jedynie w biel i błekit na cześć tej Mamy z nieba. Co jest pewne, to to, że Klara kochała ją i czciła nade wszystko, znajdując w niej łagodność i czułość, wzór i przewodniczkę. Klara bardzo lubiła Lourdes, gdzie wracała wielkokrotnie jako pielgrzym albo wolontariuszka wśród chorych.

« Chcę czynić jak Pełna Łaski. Teraz już zawsze będę mówić « tak » i nigdy « nie », żeby czynić tak, jak Łaskawa Pani ». (4 lata – do swojej mamy, kiedy ta wyjaśniła jej znaczenie słowa « fiat » Maryi)
« Maryjo, która jesteś czysta jak lilia w ogrodzie, proszę Cię, Boża Matko, byś podziękowała za mnie Panu, naszemu Bogu i Twojemu Synowi, którego tak bardzo kochasz, że przyszedł do mojego serca. » (8 lat – notatka po przyjęciu komunii świętej)
« Ja kocham was, mamo najbardziej na świecie,… zaraz za Świętą Dziewicą.» (9 lat – do swojej mamy)
« Zacząć dzień od różańca jest bardzo skuteczne, wierzcie mi, i mieć pewność, że modlicie się za mnie, jest skuteczne tak samo . » (19 lat)
« Nie przestaję już wierzyć, cały czas, w Świętą Dziewicę i jej łaski. Bardzo to praktyczne. » (20 lat)
« Doprowadzam do perfekcji moją technikę SOS do Świętej Dziewicy. Bardzo, bardzo to pożyteczne. » (20 lat)

Czystość

Jako mała dziewczynka Klara modliła się do Maryi Dziewicy, żeby ta zachowała ją « czystą jak lilia ». To wybór, który musiała powtarzać wciąż i wciąż, nie przez rygoryzm, ale przez świadomość swojej godności i godności tych, którzy ją otaczają : mieć czyste spojrzenie, to znaczy nie szukać, by kimś zawładnąć, ale wciąż mieć wolność serca. To głębokie pragnienie czystości zostało wystawione na próbę podczas pierwszych nastoletnich miłości, bardziej jeszcze w czasie pobytu w Rzymie, gdzie nagabywania stały się ciężkie do uniesienia.

« Zrozumiałam, że jeśli Bóg dał ciało, to nie tylko trzeba je karmić i leczyć, ale też dbać o jego piękno. Tak samo z duszą. » (19 lat)

« Boża ręka nie przestaje mnie chronić : nie boję się już nikogo. To, co mnie denerwuje, to moje powodzenie u chłopców, całkiem niezamierzone, wierzcie mi. Ale jestem pewna opieki Boga, Maryi Dziewicy i św. Benedykta, nie mówiąc już o Aniołach Stróżach. » (19 lat)
« A zatem modlę się i modlę, by mieć odwagę, czasem mogłabym nawet powiedzieć : heroizm, by się bronić, by nie mieć żadnego ragazzo (chłopaka) przed zaręczynami. (…) Oprócz mojej godności, którą należy zachować (arcydzieło w niebezpieczeństwie), mam pragnienie pozostania nienaruszoną dla tego, którego poślubię (…). Oczywiście, mam Boga : to jest Wszystko i wystarczające, łaska może być nieskończona, ale wierzę, że potrzeba też czasem tak bardzo pomocy ludzkiej, obiektywnej i konkretnej… Zatem, proście innych o modlitwę i sami się módlcie, proszę. (…) Każdego dnia modlę się do Antoniego Padewskiego : to jest gość, ten święty ! Nigdy mnie nie zawiódł w sprawach doczesnych i to ze skutecznością nad wyraz prędką. » (19 lat – do swoich rodziców)
Na uczelni jedna z uczennic, niewierząca i obojętna religijnie, zapytała Klarę o medaliki, które ta zawsze nosiła na szyi: « – Ten, to Święta Dziewica : każdy ją zna. Ten, to św. Benedykt, bardzo skuteczny przeciw diabłu i pokusom. » Na to wysoki student X od razu odpowiedział ze wzrokiem pełnym podtekstów : « – O, a więc jest to złośliwy święty i już go nienawidzę ! » (19 lat)
« Myślę, że ludzie na uczelni zdają sobie sprawę, że nie jestem jak oni, więc unikają wobec mnie rozmów o rzeczach nieprzystojnych. Jestem im za to wdzięczna. » (19 lat)

Cierpienie

Od urodzenia Klara wiedziała, co to są małe i duże kłopoty zdrowotne. Najpierw były one trudne do zrozumienia i zaakceptowania, ale powolutku odnalazły swój sens, kiedy Klara pojęła, co znaczy « ofiarować swoje cierpienia Panu ». Odtąd zawsze przeżywała je jako okazje do jeszcze większej jedności z Bogiem i cierpiącymi braćmi.

« Nie chcę go ofiarować, nie chcę, żeby bolał Go brzuch zamiast mnie. » (4 lata – do swojej mamy, która zaproponowała, by ofiarować swój ból Jezusowi)
« Też mam rwę kulszową. Nie panikuj, moja biedna stara, powtarzam ci, że Opatrzność czuwa ! » (17 lat – do przyjaciółki)
« Jeśli się nie powiedzie, to nic strasznego, bo będę wiedzieć, że chociaż spróbowano operacji, która ma być dla mnie ratunkiem. W każdym razie, postaram się zachować po chrześcijańsku i jako godna córka moich rodziców. I jeśli się nie uda, to przecież znajdzie się coś innego ? Chciałabym, żeby mama się za bardzo nie męczyła, żebyście się nie martwili i żebyście ufali. Ucieszyłabym się, gdybyście napisali do wujka J, aby odprawił za mnie Mszę w dzień operacji. W ten sposób będę mocno strzeżona, nieprawdaż ? » (17 lat – do swojej mamy – w przeddzień operacji pleców)
« Wiedziałam, że coś mi się przytrafi, ale jeśli to tylko mała grypa, to naprawdę nic wielkiego… » (21 lat – zaraz po pierwszych objawach jej ostatniej choroby)

Życie duchowe – być żyjącym uwielbieniem Boga

Klara uczyła się modlić tak, jak uczyła się mówić : dla niej obie czynności były nierozłączne i Bóg był nieustannie obecny w jej życiu. Wiedziała, że Bóg ją miłuje nieskończenie i chciała odpowiedzieć na tę miłość, kochając Go właśnie. Z czasem doświadczyła, że kochać Boga, to pozwolić Mu być przez Niego kochanym, oddać się bez reszty Jego woli, jakże zawsze życzliwej.

– „Wiecie, ojcze, kim chcę być, gdy będę duża?
– Tak, chyba się domyślam. Chcesz być zakonnicą.
– Nie, to coś więcej.
– No to nie wiem…
– Otóż, chcę być świętą! To więcej niż bycie zakonnicą, prawda….?” (8 lat – do swojego taty)

“Nigdy nie rozumiałam, jak bardzo świętość to “miłość w przeżywaniu rzeczy zwykłych dla Boga i z Bogiem, z Jego łaską i Jego siłą.” Zawsze myślałam, że to akceptacja, a nie miłość. A tak, to zmienia wszystko i jest jasne” (18 lat – notatka w zeszycie)
“Chcę być żywym uwielbieniem dla Boga.” (19 – 20 lat, w 1973)
“Wszystko jest nic nieznaczące, jeśli wierzy się w Boga. I jeśli masz wiarę w Boga ciągle żywą, twoje miejsce nie jest już na ziemi.” (20 lat, w 1974)
“Zaczynam rozumieć sens słowa “miłość do Boga”: nie trzeba, tak sądzę, skupiać się nad pytaniami dodatkowymi, ale wszystko skierować ku Bogu i tylko ku Niemu.” (20 lat, w 1974)
“Zachwycam się ogromem Bożej Miłości i podziwiam w Niej, jak wiele łask mi dała w zamian za Nic.” (21 lat – 1 listopada 1974 – do swojej siostry)
„Jestem tak bardzo szczęśliwa, że gdybym teraz umarła, poszłabym prosto do nieba, bo niebo jest uwielbieniem Boga i ja już w nim jestem.” (21 lat – grudzień 1974 – do swojej mamy, kilka dni przed śmiercią)

Kilka słów Klary

Przywilejem Klary było to, że sama zrozumiała, a teraz nas uczy rozumieć, że całkowite zaufanie rodzi radość dzieci Bożych, a nasze powołanie do szczęścia może i musi zacząć realizować się już tu, na ziemi.

Kilka słów Klary:

„Nie jestem sama. Pozostaję z Jezusem.” (mając 2 lata – powiedziała do swojej mamy, która zostawiała ją na moment samą)

„Chcę być świętą, więc muszę się umartwiać.” (6 lat – do swojej mamy)

“Pomyślałaś, by ofiarować twoje serce i cały twój dzień? „Oczywiście! Bez tego, do czegóż bym się nadawała?” (7 lat – do swojej mamy)

– „Wiecie, ojcze, kim chcę być, gdy będę duża?
– Tak, chyba się domyślam. Chcesz być zakonnicą.
– Nie, to coś więcej<
– No to nie wiem…
– Otóż, chcę być świętą! To więcej niż bycie zakonnicą, prawda….?” (8 lat – do swojego taty)

„Jezu, powiedz naszemu Tacie, że Go uwielbiam i że będę roztaczać Jego chwałę, jak tylko będę mogła.
Powiedz naszej Mamie, że próbuję zachowywać taką jak Ona czystość i życzliwość.
Powiedz Duchowi Świętemu, że musi mi pomóc, bym umiała Cię kochać jeszcze bardziej.
Dziękuję i do jutra.”

„Dziękuję, że dałeś mi siłę do umartwienia się. Tak bardzo jej potrzebuję, by ofiarować Ci dusze”

„Teraz będę się modlić i umartwiać, jak tylko będę mogła: za grzeszników, za pogan, za prześladowców, za misjonarzy i tych, którzy nie mogą być ochrzczeni.”

„Jezu, spraw, bym mogła otrzymywać często Twoje sakramenty i żebym mogła chodzić częściej na Mszę Świętą, by życie łaski wzrastało we mnie i żebym nigdy nie odłączyła się od Ciebie, ale przeciwnie: bym pomagała innym dojść do Ciebie.”

„Spraw, bym jako mały żołądź, ktorym jestem, rosła i stała się z Tobą Wielkim Dębem, który z Twoją pomocą daje mnóstwo żołędzi.”

„Przepraszam, Boże nieskończenie miłosierny, przepraszam za wszystkie grzechy świata. Będę się starała je naprawić, jak tylko się da, będąc misjonarką i głosząc Twoją chwałę. Ale, proszę, pomóż mi walczyć z grzechem i pokonać szatana, żeby Boże sprawy we mnie zwyciężały.” (13 lat – notatki w zeszycie)

„Mam zbyt wiele szczęścia, aż nadto. Chcecie, bym je wam dała? Jestem radosna, radosna, cała wypełniona szczęściem (to może radość dzieci Bożych?), którego nie sposób zdefiniować.” (14 lat – do swoich rodziców)

„To zadziwiające, kiedy tak się zastanowić, jak wiele powodów do szczęścia można znaleźć! Życie samo w sobie jest jedynie szczęściem! To ludzie powodują w nim nieszczęście. Gdyby wszyscy mogli to zrozumieć!” (15 lat – do swoich rodziców)
„Nie trać nigdy nadziei! To najgorsza głupota. Jak tylko słabniesz, przywołuj szybko świętą Dziewicę i twojego Anioła Stróża, i bądź pewna, że Oni ci pomogą. To są najlepsi przyjaciele, i jakże mocni! Nie pozwolą ci upaść. Potem Im podziękuj. Ten ratunek jest wspaniały.” (16 lat – do przyjaciółki)

“Świętość to “miłość w przeżywaniu rzeczy zwykłych dla Boga i z Bogiem, z Jego łaską i Jego siłą.” Zawsze myślałam, że to akceptacja, a nie miłość. A tak, to zmienia wszystko i jest jasne. To stąd ma pochodzić radość Boża, bo sama akceptacja jest dość neutralnym uczuciem, choć jest wznioślejsza niż poddanie się.
Ale miłość to tak naprawdę jedyne uczucie godne Boga. Nie akceptuje się pocałunku rodziców, ale się go miłuje, bo pochodzi od rodziców.
– akceptować: to trochę jak powiedzieć: Dobra, zostaje mi dana ta przykrość, weźmy ją z dobrej strony i ofiarujmy ją Bogu.
– poddać się: … ta przykrość mnie denerwuje! W każdym razie nie ma innego wyjścia, jak ofiarować tę przykrość Bogu.
– uczynić z niej miłość: Bóg w swojej dobroci zsyła mi tę przykrość, bym Mu ją ofiarowała z całego serca ku Jego chwale.
Jakkolwiek, trzeba mieć mocne fundamenty świętości, by z wszystkiego czynić miłość.” (18 lat – notatka w zeszycie)

„Chciałabym dać szczęście tym wszystkim, których spotykam i siać radość. Mała Tereska czekała, by być w niebie, by czynić ludzi szczęśliwymi. Ja chcę to robić na ziemi” (19 lat – do zakonnicy)

„Trzeba koniecznie, bym świadczyła o Bogu w radości… nie wystarczą tylko piękne słowa” (19 lat – do rodziców)

„Wciąż opływam w radość i pokój wewnętrzny. Kocham wszystkich i pragnę uczynić wszystkich szczęśliwymi: to właśnie musi być to, radość dzieci Bożych! Tak długo już jej szukam!” (20 lat – do rodziców)

„Modlę się za ciebie. Zaufaj świętej Dziewicy i przyzwyczajaj się do świadomości, że Ona jest przy tobie w każdej chwili i im bardziej wiesz, że Ona jest obok, tym bardziej Ona przybliża się do ciebie. W ten sposób nie możesz uciec przed promieniowaniem jej wewnętrznego pokoju. Wszystko polega na tym, by w to wierzyć.” (20 lat – do przyjaciółki)

„Spostrzegam teraz, jak bardzo wszystko w życiu ma być skierowane ku Bogu i, jeśli naprawdę się o tym myśli, to nie wymaga to nawet wysiłku, tak bardzo staje się naturalne.” (20 lat – 2 października 1974 – do przyjaciółki)

„Poza moją bliskością ze świętą Dziewicą odkrywam miłość Boga, ogromną, zadziwiającą i tak prostą.” (20 lat – 4 października 1974 – do przyjaciółki)

„Chciałabym przelać w ciebie tę wiarę, która teraz mnie zalewa, i dać ci przepis na nią. Czytaj Biblię, zacznij od św. Jana, módl się różańcem i daj sobie kilka minut dziennie na rozmyślanie. Miłość chrześcijańska jest miłością bliźnich, gdyż sam Bóg ich kocha. Oto, między innymi, co mnie porusza z Bożej radości” (20 lat – 10 października 1974 – do przyjaciółki)

„Zachwycam się ogromem Bożej Miłości i podziwiam w Niej, jak wiele łask mi dała w zamian za Nic.” (21 lat – 1 listopada 1974 – do swojej siostry)

„Jestem tak bardzo szczęśliwa, że gdybym teraz umarła, poszłabym prosto do nieba, bo niebo jest uwielbieniem Boga i ja już w nim jestem” (do swojej mamy, kilka dni przed pojawieniem się ostatniej choroby, której nic nie zapowiadało)