Życie duchowe – być żyjącym uwielbieniem Boga

Klara uczyła się modlić tak, jak uczyła się mówić: dla niej obie czynności były nierozłączne i Bóg był nieustannie obecny w jej życiu. Wiedziała, że Bóg ją miłuje nieskończenie i chciała odpowiedzieć na tę miłość, kochając Go właśnie. Z czasem doświadczyła, że kochać Boga, to pozwolić Mu być przez Niego kochanym, oddać się bez reszty Jego woli, jakże zawsze życzliwej.

– „Wiecie, ojcze, kim chcę być, gdy będę duża?
– Tak, chyba się domyślam. Chcesz być zakonnicą.
– Nie, to coś więcej.
– No to nie wiem…
– Otóż, chcę być świętą! To więcej niż bycie zakonnicą, prawda….?” (8 lat – do swojego taty)

„Nigdy nie rozumiałam, jak bardzo świętość to “miłość w przeżywaniu rzeczy zwykłych dla Boga i z Bogiem, z Jego łaską i Jego siłą.” Zawsze myślałam, że to akceptacja, a nie miłość. A tak, to zmienia wszystko i staje się jasne.” (18 lat – notatka w zeszycie)

„Chcę być żywym uwielbieniem dla Boga.” (19 – 20 lat, w 1973)

„Wszystko jest nic nieznaczące, jeśli wierzy się w Boga. I jeśli masz wiarę w Boga ciągle żywą, twoje miejsce nie jest już na ziemi.” (20 lat, w 1974

„Zaczynam rozumieć sens słowa „miłość do Boga”: nie trzeba, tak sądzę, skupiać się nad pytaniami dodatkowymi, ale wszystko skierować ku Bogu i tylko ku Niemu.” (20 lat, w 1974)

„Zachwycam się ogromem Bożej Miłości i podziwiam w Niej, jak wiele łask mi dała w zamian za Nic.” (21 lat – 1 listopada 1974 – do swojej siostry)

„Jestem tak bardzo szczęśliwa, że gdybym teraz umarła, poszłabym prosto do nieba, bo niebo jest uwielbieniem Boga i ja już w nim jestem.” (21 lat – grudzień 1974 – do swojej mamy, kilka dni przed śmiercią)