Modlitwa do Klary – prośba o beatyfikację

Boże Miłości, Ojcze, Synu i Duchu Święty, uwielbiam Cię i dziękuję za to, że dałeś nam w osobie Klary de Castelbajac prawdziwy wzór życia chrześcijańskiego. Ona dzięki Twojej łasce odkryła, że nasze powołanie do szczęścia rozpoczyna się już tu, na ziemi.
Przez wstawiennictwo naszej Matki, Dziewicy Maryi, którą ona tak bardzo ukochała, proszę Cię o łaskę chwały świętych na ziemi dla Twojej Służebnicy Klary. Spraw, aby sekret jej radości, zakorzenionej w miłości i zaufaniu Tobie, rozświetlił nasze czasy, promieniował na młodzież, wzbudzając żarliwe i liczne powołania do miłości.
Przez jej wstawiennictwo udziel mi również łaski ……., o którą błagam Twoją Miłość Miłosierną. Amen.

Osoby, które otrzymałyby łaski za wstawiennictwiem Klary, proszone są o powiadomienie o tym sióstr z Opactwa Cysterskiego Najświętszej Maryi Panny w Boulaur (Francja).

Za pozwoleniem ks. abpa Maurice Fréchard, arcybiskupa Auch

Maj 2004

Modlitwa o uzdrowienie

Wobec licznych próśb o specyficzną modlitwę do Klary o uzdrowienie z choroby, została ona zaproponowana przez wspólnotę z Boulaur :

Klaro, ty byłaś radością.
Radością całkowitej ufności, że jesteś kochana przez Boga
Radością pragnienia kochania każdego jedynie dlatego, że jest kochany przez Boga
Radością ofiarowywania wszelkich wydarzeń twojego życia
Radością życia, nawet kiedy to życie było dotknięte przez choroby
Radością dzielenia się twoją radością, by ona pocieszała tych, którzy cierpią i by zapowiadała radość Nieba.

Znajdowałaś tę radość w Bogu, do którego zwracałaś się w wytrwałej modlitwie, w odmawianym różańcu, w Eucharystii.
Dając ci tę radość, Bóg uleczył cię ze zwątpienia wobec bólu i problemów chorobowych, uwolnił cię ze strachu przed samotnością i nadmiaru twojej wrażliwości.
Klaro, proś Boga Ojca, by dał nam tę radość, która uwalnia i leczy; proś Jezusa, by uczył nas, jak żyć tą radością daną od Ojca; proś Ducha Świętego, by pozwolil nam wierzyć, że miłość Boga Ojca może wszystko.
Prosimy cię o to szczególnie w intencji uzdrowienia ….

 

 

Ulubione modlitwy Klary

Św. Jana od Krzyża (3-cia strofa poematu „Noc ciemna”) :
W noc pełną szczęścia błogiego,
Pośród ciemności, gdzie mnie nikt nie dojrzał,
Jam nie widziała niczego,
Nie miałam wodza ni światła innego
Ponad ten ogień, co w sercu mym gorzał.

Maryjna :
Ulubionym maryjnym aktem strzelistłym Klary był ten, którego nauczyła się w 1964 r. w szkole Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tuluzie :

„O Maryjo bez grzechu poczęta, powierzam Ci czystość mojego serca. Bądź na zawsze jej strażniczką.”

W liście do przyjaciółki z 9 marca 1970 r., wspominając tę modlitwę, dopisała: „Streszcza się tu cała nasza miłość.”
Klara nalegała, by jej mama uczyła tego zawołania dzieci z parafii, które przygotowują się do pierwszej komunii świętej. I powtarzała tę prośbę wielokrotnie, tłumacząc, że to pragnienie czystości powierzone Maryi Dziewicy jest najlepszą gwarancją szczęśliwego rozwoju duszy : w jej oczach ta modlitwa była najważniejsza (16 lat)

Bł. Karola de Foucauld :
Mój Ojcze,
powierzam się Tobie.
Uczyń ze mną, co zechcesz.
Cokolwiek uczynisz ze mną,
dziękuję Ci.
Jestem gotów na wszystko,
przyjmuję wszystko,
aby Twoja wola spełniała się we mnie
i we wszystkich Twoich stworzeniach.
Nie pragnę nic więcej, mój Boże.
W Twoje ręce powierzam ducha mego
z całą miłością mego serca.
Kocham Cię
i miłość przynagla mnie,
by oddać się całkowicie w Twoje ręce,
z nieskończoną ufnością,
bo Ty jesteś moim Ojcem.

„To jest dopiero tekst!” – odręczny dopisek Klary.

Maryjna, modlitwa bpa Théas z diecezji Lourdes i Tarbes:
Będziecie kontemplować tę Mamę, która pochyla się nad malutkim zranieniem palca swojego Dziecka. Nauczycie się od Niej pochylenia się nad każdą nędzą, każdym bólem, każdą raną.
Będziecie kontemplować to Dziecko, które, stojąc na palcach, pokazuje swój zraniony palec czułej Mamie i uczy nas w ten sposób, byśmy i my kierowali się całym sercem ku Maryi Dziewicy, cokolwiek się wydarza, cokolwiek się już wydarzyło…….
W tej kontemplacji, każdy znajdzie pocieszenie i siłę, by znów powrócić do kontaktu z Bogiem i z duszą.

 

 

Płonąca strzała

Strzała płonąca absolutem, Klara przeszła przez ten świat, aby przekazać nam poprzez swoje życie, zewnętrznie tak podobne do naszego, tę wiadomość : Twoim powołaniem jest szczęście !

„Chcę być żywym uwielbieniem Boga. Chcę być cała dla Boga. Skąd mam wiedzieć, czego On ode mnie oczekuje?” Jak diament, który jedynie dzięki słońcu rozbłyska, tak życie Klary okrywa się blaskiem jedynie w świetle tego podboju absolutu. Radość wydaje się być myślą przewodnią jej życia, ale czasem okupione to było prawdziwym wysiłkiem…

Urodzona 26 października 1953 r. w rodzinie głęboko wierzącej Klara otrzymała od najmłodszych lat solidną edukację religijną, która zakorzeniła ją w żywej wierze. Jej natura, szczodra i uczuciowa, cała skierowana była ku Bogu, nawet jeśli czasem zdarzało jej się załamanie: „Już nie chcę być świetą, to za trudne!” Od dzieciństwa krzyż Chrystusa naznaczył ją poprzez liczne choroby : w wieku 4 lat ostre zatrucie, które zostawiło później przewlekłe i niefortunne konsekwencje, o mały włos nie doprowadziło jej do śmierci; później następowały po sobie różne niedomagania : zakażenie jelitowe, zapalenie płuc, błonica itp. Ale te problemy zdrowotne nie gasiły jej dobrego humoru. Od kiedy tylko Klara miała zdolność rozumienia rzeczy, jej mama proponowała jej ofiarować swoje cierpienie Jezusowi, znosić je myśląc o Nim. Dla Klary ofiarować znaczyło dać, więc żywo zaprotestowała: „Nie chcę go ofiarować, nie chcę, żeby bolał Go brzuch zamiast mnie!” Lecz kilka lat później – miała wtedy 10 lat – zdradziła, że podczas silnej gorączki „poprosiła w modlitwie, żeby mogła być chora za nawrócenie grzeszników”.

Klara strzegła gorącego pragnienia świętości, które było w jej sercu, z którego, w wieku 6 lat, zwierzyła się swojej mamie – i często później jej o tym mówiła – i które zapowiedziała pewnego dnia swojemu tacie: „-Wiecie, ojcze, kim chcę być, gdy będę duża? -Tak, chyba się domyślam. Chcesz być zakonnicą. -Nie, to coś więcej. -No to nie wiem… -Otóż, chcę być świętą! To więcej niż bycie zakonnicą, prawda….?”

I tak, będąc w internacie w Tuluzie, Klara zanotowała w swoim pamiętniku: „Chciałabym bardzo wiedzieć, co będę robić, kiedy będę dorosła. Być matką rodziny. Tak bym chciała mieć dzieci: moje własne dzieci (…) Być misjonarką w Arfyce, jak Albert Schweitzer. To takie piękne oddać swoje życie dobremu Bogu ! Ale opuścić swój dom, swoją ojczyznę, swoich rodziców, to ogromne poświęcenie, lecz jeśli misjonarze to zrobili, to dlaczego nie ja? „Jeśli oni byli świętymi, to dlaczego nie ja?”, mówił św. Augustyn. I jakże chciałabym umrzeć na krzyżu jak Jezus, umrzeć śmiercią męczeńską, to jest piękne, i z pomocą Ducha Świętego, dlaczego miałabym tego nie dokonać? A Jezus umarły na krzyżu, ukoronowany cierniem, ubiczowany, wyzwany, zbeszczeszczony (…), On mój Bóg, w którego wierzę, w którym mam nadzieję i któremu ufam, czyż nie cierpiał okrutnie za nasze grzechy? I zamiast iść i głosić Dobrą Nowinę jego ubogim, aby ulżyć ich cierpieniu, my zostajemy w wygodnym fotelu, spokojnie, przy kominku, (…)! To niedopuszczalne, podczas gdy tyle narodów czeka, byśmy im dali poznać Chrystusa!”

Nie ma jednak co wierzyć, że zapał Klary był ciągle naturalny i łatwy; ale rozwinąwszy ogromną siłę woli, Klara wkładała w to wiele wysiłku, dużo ją to kosztowało, o czym świadczy list do jednej z przyjaciółek: „Któregoś dnia kuzynka oświadczyła (na szczęście bez świadków), że bardzo mnie podziwia i próbuje we wszystkim mnie naśladować. Nie tylko, że mi to nie schlebiło, ale zwyczajnie ją ochrzaniłam, że ma taki zły smak i powiedziałam jej, że jeśli nie wycofa się ze swoich słów, będę się czuła zobligowana do bycia dobrą w jej obecności. A ona ich, niestety, nie wycofała…! Ale nie widziałam jej od trzech tygodni. (…) Bez żartow, masz świadomość z odpowiedzialności, którą nosimy! (…) Zatem wybieram bycie hipiską. Zawsze mnie to pociągało, od kiedy pojawiło się to słowo, poprzez jego dziwaczną ortografię i atrakcyjny dźwięk. Wyobraź sobie : wolna od wszystkich kajdan. (…) I w tym wymarzonym życiu, nie trzeba by było dawać przykładu, i do tego ponoć między hipisami nie ma żadnej nienawiści, bo nikt się nie przejmuje sąsiadem, no i dla wszystkich świeci słońce. Och, móc żyć bez zabraniania sobie pewnych rzeczy pod pretekstem, że to może kogoś zaszokować! Innym razem rozerwałabym ten głupi list, ale, będąc szczerą, przesyłam go tobie. Pomodliłaś się za twoją biedną Klarunię, która traci rozum?”

Po skończonym liceum i roku nauki na uniwersytecie w Tuluzie, Klara, mając 18 lat, wyjechała na studia do Rzymu, gdzie dostała się do Wyższej Szkoły Konserwacji Dzieł Sztuki. Wieczne miasto, gdzie Klara doświadczyła wolności i niezależności, dało jej mnóstwo pokus, zwłaszcza na polu czystości. Klara prosiła usilnie rodzinę o gorące modlitwy, a ona sama powtarzała niestrudzenie wezwanie, które tak lubiła: “O Maryjo Niepokalana, powierzam Ci czystość mojego serca. Bądź na zawsze jej Strażniczką”.

Podczas gdy aż dotąd przeróżne wariacje na temat szczęścia następowały po sobie, by stworzyć niezmienną symfonię: „Jestem szczęśliwsza niż ktokolwiek na świecie!”, „Jestem radosna, radosna, radosna!”, „Jestem bardzo szczęsliwa! Mam zbyt wiele szczęścia, aż nadto. Chcecie, bym je wam dała?”, „Jestem w pełni pełnego szczęścia!”, rzymskie trudności pozwoliły Klarze prawdziwie zdać sobie sprawę ze źródła każdego szczęścia: jest nim zjednoczenie z Bogiem.  „Mówię sobie, że pośrodku tego pogańskiego błota muszę kwitnąć w Bogu, więc żyć Bogiem, więc radością Bożą. (…) Muszę ciągle być radosna, bo inaczej zaniedbam moje świadectwo wobec innych. (…) Nie żyję już tak, jak powinnam, jestem pełna dobrych postanowień, o których wciaż zapominam. A pierwsze jest: być radosną (bez wymuszenia), cokolwiek by się działo: okrutnie trudne ! (…) Trzeba mi pilnie ciszy i rekolekcji.” „Trzeba koniecznie, bym świadczyła o Bogu w radości… nie wystarczą tylko piękne słowa”. „Chciałabym dać szczęście tym wszystkim, których spotykam i siać radość”.

Złapana w pułapkę błyszczącego i sztucznego życia, Klara nie zorientowała się od razu, że zeszła na złą drogę. Uwaga jednej znajomej: „Zobaczysz, moja biedna dziewczyno, dojdziesz do naszego ateizmu. Nie daję ci roku, aż staniesz się taka, jak my…” i dorzucone do tego odczucie niezadowolenia z samej siebie, także prawie zawalenie studiów, posłużyły Klarze za trampolinę, z której wybiła się na drogę, na której Bóg jej oczekiwał. To doświadczenie w wierze, które było dla Klary oczyszczeniem, umocniło tylko jej powołanie misjonarki wobec osób, z którymi spotykała się na co dzień. Powołanie do szczęścia. „Chciałabym dać szczęście tym wszystkim, których spotykam i siać radość. Mała Tereska czekała, by być w niebie, by czynić ludzi szczęśliwymi. Ja chcę to robić na ziemi.”

Prawdziwa łaska, pielgrzymka do Ziemi Świętej, która pozwoliła jej chodzić śladami Chrystusa, dokończyła to zawrócenie, to nawrócenie, sprawiając, że Klara odkryła to, co najważniejsze: „(…) pielgrzymka wyczerpująca i wsztrząsająca w dosłownym tego słowa znaczeniu. Moje życie całkowicie się zmieniło w ciągu tych trzech tygodni: poza moją bliskością ze świętą Dziewicą odkrywam miłość Boga, ogromną, zadziwiającą i tak prostą. (…) Miłość chrześcijańska jest miłością bliźnich, gdyż sam Bóg ich kocha. Oto, między innymi, co mnie porusza z Bożej radości. (…) Mam nadzieję, że nie mówię za bardzo jak zakonnica, ale czuję się tak pełna Bożej radości.”

Po powrocie z Ziemi Świętej Klara została wysłana na staż: miała uczestniczyć w odrestaurowywaniu fresków bazyliki św. Franciszka w Asyżu. Klara była odpowiedzialna za odnawianie fresku przedstawiającego jej świętą patronkę, a potem fresku św. Marcina, nazywanego Cudem Eucharystycznym.
Ten czas spędzony w Asyżu był jakby otulony skupieniem. Klara zdecydowała się zmieszkać u benedyktynek, by móc uczestniczyć w ich modlitwach i codziennej eucharystii, gdyż była odtąd spragniona pokoju i ciszy. Ten „czas monastyczny” dał jej oazę tak upragnionego spokoju, pozwalającego modlić się i czytać (Klara pochłaniała dzieła Karola de Foucauld). Praca także kierowała Klarę ku Panu, gdyż freski były dla niej „pełne życia duchowego, które nie może nas nie poruszyć „.

Klara cała zwrócona ku Panu, który sam ją ku sobie przyprowadził, Klara naturalnie radosna, pełna dobrego humoru i radości życia, wróciła do rodzinnego domu przemieniona; radość jej nie opuszczała i stała się pogłębiona. Klara zrozumiała radość doskonałą, o której pisze św. Jan: „Wytrwajcie w miłości mojej (…), aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15, 9.11). Wszystkie doświadczenia z życia Klary – choroby od dzieciństwa, próba duchowa w Rzymie z jej konsekwencjami na wynikach w nauce – miały udział w jej oczyszczeniu, które przygotowało ją na przyjęcie śmierci i wejście w jedność z Bogiem.

„Jestem tak bardzo szczęśliwa, że gdybym teraz umarła, poszłabym prosto do nieba, bo niebo jest uwielbieniem Boga i ja już w nim jestem”, powierzyła Klara swojej mamie kilka dni przed początkiem ostrego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, które miało ją zabrać do Pana. Te same dni były naznaczone pielgrzymką do Lourdes, sanktuarium maryjnego, które Klara tak lubiła. Tam wydarzyła się tajemnicza rozmowa między nią i Świętą Dziewicą, kiedy Klara modliła sie, klęcząc przy grocie. Ich milcząca wymiana pozostała ich tajemnicą… Ale mama Klary zobaczyła na jej twarzy, że coś się wydarzyło i zaniepokoiła się. Niewątpliwie zrozumiała, nieświadomie, że Klara posiadła już tę tak poszukiwaną pełnię radości i że jej dusza nie była już na ziemi.

Podczas gdy Klara wysławiała stworzenie przez jej pracę artystyczną, Stworzyciel kończył kształtować serce swojego stworzenia, przygotowując je na wielkie spotkanie twarzą w twarz. Ukończywszy dzieło, 22 stycznia 1975 r. przyszedł po tę, która pragnęła jedynie tego, by być „żyjącym uwielbieniem Boga”, aby w końcu, zjednoczona z chórem błogosławionych, mogła być tak jak oni nieustanną Jego chwałą.

Françoise-Emmanuelle

(tekst ukazał się jako artykuł w czasopiśmie „Powołania”)

Nowenna osób stanu wolnego

Nowenna do Klary osób stanu wolnego z prośbą o znalezienie dobrej żony/dobrego męża.

Modlitwa nowennowa składa się z modlitwy wstępnej, dziesiątki różańca i oficjalnej modlitwy o beatyfikację Klary. Nowenna zaczyna się 14 stycznia i kończy się 22 stycznia, w dzień narodzin Klary dla nieba (22 stycznia 1975 r.).

Klaro, w sposób szczególny zwracam się do ciebie w tej nowennie, prosząc o twoje wstawiennictwo, bym mógł/mogła spotkać tę/tego, której/którego moje serce pragnie i by przeszkody, które są we mnie (zranienia, lęki, wątpliwości, blokady, strach przed porażką, brak śmiałości lub otwartości serca itp), zostały usunięte. Proszę też za tych, którzy być może już nie wierza, że ich sytuacja samotności może się zmienić i nawet już nie proszą o to Boga w modlitwie, gdyż jest to dla nich zbyt bolesne.

Dziesiątka różańca.

Boże Miłości, Ojcze, Synu i Duchu Święty, uwielbiam Cię i dziękuję za to, że dałeś nam w osobie Klary de Castelbajac prawdziwy wzór życia chrześcijańskiego. Ona dzięki Twojej łasce odkryła, że nasze powołanie do szczęścia rozpoczyna się już tu, na ziemi.
Przez wstawiennictwo naszej Matki, Dziewicy Maryi, którą ona tak bardzo ukochała, proszę Cię o łaskę chwały świętych na ziemi dla Twojej Służebnicy Klary. Spraw, aby sekret jej radości, zakorzenionej w miłości i zaufaniu Tobie, rozświetlił nasze czasy, promieniował na młodzież, wzbudzając żarliwe i liczne powołania do miłości.
Przez jej wstawiennictwo udziel mi również łaski ……., o którą błagam Twoją Miłość Miłosierną. Amen.

PS. Pierwotnie nowenna ta została stworzona przez osobę świecką, czcicielkę Klary de Castelbajac. Przemyślana jako propozycja dla wielu osób, gdzie w poszczególnych grupach młodzi modlą się za siebie nawzajem. Skoordynowana internetowo nowenna od kilku już lat gromadzi wiele osób – w 2020 modliło się nią 910 osób!

Curiculum vitae – takie króciutkie

Klara de Castelbajac, Służebnica Boża. Żyła na tym Bożym świecie od 26 października 1953 do 22 stycznia 1975, a potem poszła dalej …
Klara, świadek naszego powołania do szczęścia.

Klara urodziła się 26 października 1953 r. w Paryżu. Po pierwszych pięciu latach spędzonych w Maroku żyła na spokojnej wsi , w starej posiadłości rodzinnej, Lauret.
Od małego Klara przejawiała intensywną radość życia, dużą wrażliwość na bliźniego, hojność serca i szczególny pociąg ku sprawom Bożym.
Nie miała granic w tym, jak kochała,
w tym, czego pragnęła,
w tym, co dawała.

W wieku 5 lat przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej. Od tej chwili jej bezgraniczne zaufanie Bogu oraz całkowite oddanie się Maryi nie przestawały wzrastać.

Po ukończeniu dobrych szkół, rozpoczęła studia na uczelni konserwacji dzieł sztuki w Rzymie (kierunek: malarstwo i freski).

Jej życie wydaje się proste i łatwe. Jednak Klara przeżywała różnorakie cierpienia i podejmowała trudne zmagania:
– poprzez choroby, które dotykały ją od dzieciństwa aż do śmierci,
– poprzez walkę z własną porywczością i nad wyraz rozwiniętą wrażliwością,
– przez ból odczuwany w dzieciństwie wobec kryzysu w Kościele,
– w końcu poprzez trudności i pokusy, które z siłą spadły na nią podczas pierwszego roku pobytu w Rzymie.

Jednak łaska działała.
A Klara na nią odpowiadała:
– poprzez swoje oddanie Bogu,
– poprzez „zażyłość ze świętą Dziewicą” i „wszystkimi mieszkańcami nieba”, jak zwykła sama mówić.

W ostatnich miesiącach życia Klara była wypełniona niezwykłą, nieziemską radością i wewnętrzną równowagą.

Trzytygodniowa pielgrzymka do Ziemi Świętej, prawdziwa „pielgrzymka ubogich”, miała na nią kluczowy wpływ. Po powrocie, od października do grudnia 1974 r., Klara odnawiała dwa freski w bazylice św. Franciszka w Asyżu. Był to czas wyjątkowego wyciszenia, światła, szczęścia…

Ogromną łaską było dla Klary iść po śladach Chrystusa, z charakterystycznym dla niej entuzjazmem. Chowała w sercu wszystkie sprawy, by rozmyślać nad nimi pod asyskim sklepieniem tuż przed ostatecznym i wiecznym spotkaniem z Jezusem…!

Klara wróciła do Lauret na ferie bożonarodzeniowe przepełniona radością, tryskającą żywotnością.
Ta radość nie myliła: to radość Królestwa Bożego, które zaczęło się już tu na ziemi. To radość dzieci Bożych, które złożyły wszystko w ręce Ojca, niczego się już nie lękając, bo tak bardzo czują się kochane i tak bardzo kochają.
Klara była spełniona: nie było już w niej próśb czy pragnień… było jedynie uwielbienie, miłość. Jej wiara – doświadczona i oczyszczona – triumfowała.

W poniedziałek, 30 grudnia 1974 r. Klara chciała spędzić dzień ze swoimi rodzicami w Lourdes. Przy grocie modliła się długo, całkowicie w tej modlitwie zatopiona i przez tę modlitwę pochłonięta… Maryja dała jej jakiś znak…? Poprosiła ją o największe świadectwo miłości…? Dla Klary te znaki były jeszcze niezrozumiałe, ale ważne.

Rankiem, 4 stycznia, w pierwszą sobotę miesiąca, pojawiły się u Klary objawy ostrego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Choroba stała się prawdziwą drogą krzyżową.

I tak, 22 sytcznia 1975 r., w wieku 21 lat i 3 miesięcy, Klara odeszła do wieczności, w której przywitał ją Bóg.