Maryja

Maryja Dziewica miała miejsce szczególne, centralne w życiu Klary. Być może dlatego, że aż do wieku 2 lat była ubierana jedynie w biel i błekit na cześć tej Mamy z nieba. Co jest pewne, to to, że Klara kochała ją i czciła nade wszystko, znajdując w niej łagodność i czułość, wzór i przewodniczkę. Klara bardzo lubiła Lourdes, gdzie wracała wielkokrotnie jako pielgrzym albo wolontariuszka wśród chorych.

„Chcę czynić jak Pełna Łaski. Teraz już zawsze będę mówić « tak » i nigdy « nie », żeby czynić tak, jak Łaskawa Pani”. (4 lata – do swojej mamy, kiedy ta wyjaśniła jej znaczenie słowa „fiat” Maryi)

„Maryjo, która jesteś czysta jak lilia w ogrodzie, proszę Cię, Boża Matko, byś podziękowała za mnie Panu, naszemu Bogu i Twojemu Synowi, którego tak bardzo kochasz, że przyszedł do mojego serca.” (8 lat – notatka po przyjęciu komunii świętej)

„Ja kocham was, mamo najbardziej na świecie,… zaraz za Świętą Dziewicą.” (9 lat – do swojej mamy)

„Zacząć dzień od różańca jest bardzo skuteczne, wierzcie mi, i mieć pewność, że modlicie się za mnie, jest skuteczne tak samo .” (19 lat)

„Nie przestaję już wierzyć, cały czas, w Świętą Dziewicę i jej łaski. Bardzo to praktyczne.” (20 lat)

„Doprowadzam do perfekcji moją technikę SOS do Świętej Dziewicy. Bardzo, bardzo to pożyteczne.” (20 lat)

Przyjaźń

Nawet jeśli Klara miała zaledwie kilkoro prawdziwych przyjaciół, takich, z którymi łączyła ją relacja szczególnie głęboka, była ona jednocześnie przyjaciółką wszystkich. Była pełna delikatności wobec innych i szukała wciąż dobra dla tych, którzy żyją obok niej. Zdecydowała nawet, by kochać tych, których w sposób naturalny nie darzyła szczególną sympatią i robiła to w taki sposób, że osoby te wierzyły, że Klara traktuje je jak najlepszych przyjaciół. Widzimy, jakie walki toczyła w tej sprawie, by wciąż prowadziła ją miłość.

„Pomóż mi kochać X. Ona może ma swoje wady, ale ma też na pewno zalety, których być może nie rozwija, ale posiada je, jak każdy inny. A ja, grzesznik, widzę tylko jej wady. Ale Jezu kochany, łagodnego i pokornego serca, Ty, który kochałeś ludzi najbardziej pogardzanych, z Tobą, z Tobą jedynie, uda mi się ją kochać, to będzie trudne, ale się uda, jeśli zaś nie będę jej kochać, jeśli naprawdę nie mogę, to zrobię tak, jakbym ją jednak kochała i powiem sobie, że ona na pewno znaczy o wiele więcej niż ja sama i wtedy będę ją kochać.” (w pamiętniku, o koleżance z klasy – 13 lat)

„Dziękuję, że pomogłeś mi kochać X. Dziś nie do końca mi się udało, zaciskałam pięści, ale Ty na pewno widziałeś, że się starałam. Jutro pomóż mi kochać jeszcze bardziej.” (w pamiętniku, o koleżance z klasy – 13 lat)

„Trudno jest kochać te osoby, których nie znoszę! (…) Mój Jezu, pomóż mi przygotować się na wielkie święto naszej Matki (8 grudnia). Jezu, spraw, by Ona pomogła mi być lepszą, bardziej czystą i przede wszystkim, bym wyszła ze swego egoizmu…” (w pamiętniku – 13 lat)

„Moje serce znów zaczyna przepełniać się wdzięcznością, a moje usta okrzykami radości!” (16 lat)

„Jak wyjaśnić ci, ile mam dla ciebie sympatii! To jest tak niesamowite. Jestem pewna, że Ty to odczuwasz podobnie. Są ludzie, którzy nie wierzą w Boga . Cóż za biedne nieboraki! Czyż oni nigdy nie kochali? Myślą, że skąd pochodzi ta zdolność, by kogoś spośród tłumu, by go rozgryźć i lepiej zrozumieć? Jeśli mówimy, że człowiek pochodzi od małpy, to naprawdę godne politowania. Bo nagle miłość, przyjaźń, najbardziej drogie uczucia okazałyby się czymś nienormalnym, rozregulowaniem ludzkiej struktury. (…) Pomyśl trochę: nasza przyjaźń będzie trwała aż do naszej śmierci… aż miło pomyśleć. Ja, która nie lubię rozwodzić się o moich uczuciach! No to ci zaserwowalam, moja droga przyjaciółko!” (do przyjaciółki – 18 lat)

Natura

Lata dzieciństwa w Maroku, a później na wsi, zrodziły u Klary zachwyt wobec piękna Stworzenia. Znajdowała tu niewyczerpane źródło uwielbienia Ojca. Klara lubiła chodzić godzinami wśród natury, słuchać śpiewających ptaków. A nade wszystko lubiłą zwierzęta (przygarnęła ich w dzieciństwie dziesiątkę, z każdego gatunku, nadając im najbardziej dziwaczne imiona).

„O jak chciałabym, byś przyjechała do Lauret, żeby oglądać tu złote kolory Jesieni – Stworzyciel ma naprawdę przeobfitą wyobraźnię – na drzewach Pana zobaczysz niezliczoną ilość odcieni i przejrzystości. Oto muza artystów, i najmniejszy podmuch wiatru obdarza nas spektaklem radosnego złoconego tańca – myślisz, że ludzie mogą popełniać samobójstwo wobec takiej opromienionej wizji Wieczności?” (15 lat)

„Sobota, pobudka o 5h rano, żeby iść na grzyby: to było podniosłe! Muszę ci pokazać las o wschodzie słońca, nie określam tego żadnym przymiotnikiem, bo i takiego nie ma. Choć nie: to było „katedralyczne”!” (15 lat)

„To było genialne! Siedziałyśmy na łące, na wilgotnej ziemi, nasze tyłki w chłodzie, podziwiałyśmy z zapartym tchem to pocztówkowe piękno (choć fotografowie wolą zachody słońca, żeby się za bardzo nie zmęczyć).” (17 lat – jesień 1971 – o wschodzie słońca podziwianym z przyjaciółkami)

Rodzice

Klara kochała swoich rodziców bezgranicznie, okazując im ogromny szacunek. Wiedziała, że wszystko właśnie im zawdzięcza, zwłaszcza szczęście wiary. W rodzicach znajdowała przykład dla siebie, znajdowała przewodników, dobrych opiekunów, rozważnych doradców. I nawet jeśli zdarzało jej się z nimi nie zgadzać, wciąż pamiętała, że oni zawsze działają dla jej dobra. Przyjeżdżając do Rzymu, Klara odkryła jak trudno jest być daleko od nich, a jednocześnie doświadczyła, że niezbędne jest dojrzewanie ku wolności poprzez dokonywanie swoich własnych wyborów, opierając się na wszystkim, czego nauczyli ją rodzice.

„Dziekuję, mój Boże, że pozwoliłeś, bym była ochrzczona i że mam rodziców katolików, którzy mnie wychowują dla Ciebie.” (w pamiętniku – 13 lat)

Klara opowiadała przyjaciółce o sporze, który miała ze swoją mamą: chciała dawać korepetycje, by zarobić trochę pieniędzy i w ten sposób „pomóc swoim ubogim”, ale pani Castelbajac nie zgodziła się, proponując zarazem, by Klara zaczęła raczej okazywanie miłości, odwiedzając swoją sąsiadkę z piętra: „Byłam wypełniona złością, ale zostałam w salonie, bo tato też tam był i, poprzez pychę, nie chciałam wyjść. (…) Nazajutrz podczas kazania pomyślałam, że przecież mama nie jest głupia i zaczęłam się zastanawiać. I tak się zastanawiałam, że na koniec kazania stwierdziłam, że mama miała rację.” (17 lat)

„Nie jestem w usposobieniu, by się rozpisywać, ale wiecie dobrze, jak bardzo jestem pełna wdzięczności wobec was. Jesteście w porządku, świetni, naprawdę w porządku! Ogromnie dziękuję za wszystko!” (18 lat)

„Myślę o was bardzo i z taką miłością, że kiedy próbuję to sobie uświadomić, to aż mnie to wewnętrznie porusza… O matko, a co to dopiero musi być miłość Boga!” (18 lat)

„Moi kochani rodzice, cztery minuty, by wyrazić wam moją przeogromną wdzięczność za wszystko, co daliście mi podczas tych wakacji. Dziękuję, dziękuję. (…) Jestem pełna sił, by stawić czoła wszystkim zmianom w moim życiu. I pozwalam sobie przesłać wam przez mojego anioła stróża dwa wielkie worki pełne dobrych myśli, zapakowane w moje żarliwe modlitwy, i całuję was z całego serca, powtarzając wam moją wdzięczność.” (19 lat)

„Jestem SZCZĘŚLIWA! Kocham was i szanuję bardziej niż kogokolwiek. Jesteście wszechobecni w mojej duszy i za każdym razem, kiedy z niej czerpię, przechodzi to przez was. Niech Bóg was błogosławi!” (21 lat)

Samotność

Ciągle wśród bliskich, bardzo chroniona w środowisku rodzinnym, nawet jeśli już w internacie Klara doświadczyła samotności, prawdziwie i brutalnie poznała, czym ona jest, kiedy przyjechała do Rzymu na studia. Szukała więc, by zapełnić pustkę przez przyjaźnie, które prawie zaprowadziły ją do zatracenia własnej tożsamości… Ale powolutku zorientowała się, że życie w Bogu jest jedynym, które prawdziwie wypełnia serce człowieka i nigdy nie zostawia go samego.

„Nie jestem sama. Pozostaję z Jezusem.” (mając 2 lata – powiedziała do swojej mamy, która zostawiała ją na moment samą)

„Tato może sobie mówić, bym była radosna, a mama, bym była dzielna… ja już nie mam siły. (…) Wiecie, straszne jest żyć w miejscu, gdzie wszyscy cię ignoruja, no może poza jedną zakonnicą, ale antypatyczną; gdzie wszyscy patrzą na ciebie wrogo (…) I gdyby to było tylko to! Nie można nawet pomyśleć minutę, by zaraz ktoś mi nie przeszkodził. (…) Moi biedni rodzice, pomyślicie, że jestem zbyt wrażliwa, że brak mi chęci. To możliwe, ale to nie zmienia nic w moim głębokim nieszczęściu, pomimo całego szczęścia, które posiadam. Kocham was bardzo, kocham ogromnie i nie chcę was smucić, ale wszystkiego nie mogę znosić. Przed chwilą naprawdę już myślałam, żeby wziąć moja Świętą Dziewicę, mój różaniec, mój zeszyt z utworami Bacha i ruszyć w drogę aż do Lauret. Prawie juz oszalałam… (…) Bardzo was kocham i jestem już ciut bardziej radosna niż przed pisaniem tego listu, jeśli może was to pocieszyć. Módlcie się za mnie, jak ja modlę się za was .” (16 lat – o swoim życiu w liceum)

„Ludzie nie za bardzo mnie tu podtrzymują w dobrym tak, jak to bylo w Tuluzie; i tak czasami, patrząc na nich, mówię sobie, że to nie musi być niemiłe dać się przytulić przystojnemu facetowi. I jestem tak bardzo świadoma, że wystarczy jedno moje słowo, jedno spojrzenie albo jeden gest, żeby mieć dwóch albo trzech u mych stóp.” (19 lat – tuż po przyjeździe do Rzymu)

„Mam wrażenie, że niczego się tu nie uczę, czuję się sama i tak młoda w mojej samotności, tak wrażliwa i jeśli według tego oceniam moje obecne nieznośne doświadczenie, czuję się tutaj kimś obcym w mojej własnej skórze (…) no tak, mam 20 lat, i chcę być szczęśliwa, a póki co, jestem pokonana samotnością, którą czuję się spętana – jest napisane w księdze mojego życia, że w wieku 20 lat i 6 miesięcy potrzebuję bliskich mi ludzi, bardzo bliskich, że potrzebuję ludzkiego ciepła i życzliwości.” (20 lat)

Sztuka

Nie bez przyczyny Klara wybrała studia na wydziale konserwacji dzieł sztuki i trzeba szukać w jej najwcześniejszym dzieciństwie, by zrozumieć, w jakim stopniu sztuka była centralna w jej życiu. Klara odkrywała pomału, że sztuka zbliża do Boga, jeśli tylko chcemy Go w niej znaleźć. Sztuka karmiłą ją duchowo, zwłaszcza w ostatnich miesiącach życia w czasie restaurowania bazyliki w Asyżu.

„Nie dość, że nie mogę pisać, to jeszcze nie mogę grać na pianinie, i to jest okropne! Wstrętne! Mogłabyś zatem, w swojej wielkiej dobroci, nagrać mi na kasecie Bacha? Tak bardzo byś mnie tym ucieszyła!” (16 lat – do swojej siostry, kiedy Klara upadła na rękę)

„Potrzebuję waszej modlitwy i modlitwy wszystkich (…). Już wyjaśniam: im lepiej znam ludzi, tym bardziej mnie to deprymuje; myślałam, że Sztuka dla Sztuki (nawet jeśli otrzymujemy wynagradzanie) i Piękno dla Piękna, w sensie, że jest to darmowa wymiana, dają ludziom głębię i jeszcze coś więcej, czego nie mają ci biedni faceci, którzy potrafią tylko działać i niczym się nie interesują. Oczywiście, oprócz dwóch czy trzech snobów ; wszyscy zainteresowani są jedynie tym, co sami robią, wręcz pasjonują sie tym: ale poza tym, nędza! Jedyna rzecz, która ich obchodzi, to przyjemność w każdej możliwej formie. Więc depremuje mnie to i trochę mdli. Nie mogę ich oceniać, ale wszyscy, z którymi rozmawiam, poza dwoma, są właśnie tacy.” (19 lat – na początku studiów w Rzymie)

„Dwadzieścia minut, moi drodzy rodzice, zanim mój rozpuszczalnik nie zacznie działać. (…) Zdejmuję mój rozpuszczalnik. Jeszcze pięć minut. Mój Chrystus jest niesłychany.” (19 lat)

„Skończyłam moją Świętą Rodzinę i oczyszczam ze złoconego drewna Madonnę, która ma być gotowa za trzy tygodnie na wystawę w Pałacu Weneckim, dlatego więc wołają nas znowu do pracy po południami za 5000 lirów. Cholernie interesujące! Te pieniądze są niezłe, ale Święta Dziewica jest tak piękna, że w nosie mam 60000 lirów za nasze dwanaście popoludni.” (20 lat)

„Wczoraj pracowałam pilnie bite dwie godziny nad 40 cm² złotej dekoracji, u dołu ornatu św. Marcina. Jestem zachwycona pięknem tego fragmentu, dość zniszczonego, ale do odratowania, i nie potrzebuję wam mówić, jak bardzo oddałam się tej pracy.” (21 lat – podczas restaurowania fresków bazyliki w Asyżu)

„To fantastyczne, te dni przed cudownymi freskami, przepięknymi, najpiękniejszymi z całej bazyliki, i przede wszystkim pełnymi życia duchowego, które nie może nas nie poruszyć. Niewiarygodne, ile, po sześciu i pół wieku, może przekazać nam ze swojej duszy ten gość, podczas gdy odnawiamy jego freski.” (21 lat – podczas restaurowania fresków bazyliki w Asyżu)

Ufność

Zaufanie do swoich rodziców było dla Klary tym, co budowało zaufanie do Boga i ufność wobec życia, wobec innych, wobec wydarzeń. W ten sposób Klara szła wciąż naprzód, pewna, że podąża w stronę szczęścia, pomimo trudności i czasem wątpliwości: wiedziała, że Pan Bóg zrobi wszystko dla jej dobra. Było to w niej tak mocne, że przy końcu życia ta, która wciąż szukała, do czego została stworzona, stała się całkowicie oddana woli Bożej.

„Nie trać nigdy nadziei! To najgorsza głupota. Jak tylko słabniesz, przywołuj szybko świętą Dziewicę i twojego Anioła Stróża, i bądź pewna, że Oni ci pomogą. To są najlepsi przyjaciele, i jakże mocni! Nie pozwolą ci upaść. Potem Im podziękuj. Ten ratunek jest wspaniały.” (16 lat – do przyjaciółki)

„Wiem, że w Biblii jest napisane 366 razy: „Nie lękaj się”, raz na każdy dzień roku, i że łaska Boża będzie nam dana, jeśli potrzeba.” (19 lat)

„Życie jest piękne. Nie jestem taka brzydka, a tego lub tę, którzy tego nie widzą, olewam albo daję w gębę: oto mój optymizm moralny. Czuję się pełna Boga, pełna radości i miłości dla każdego.” (20 lat)

Walka

Niektóre osoby mówią, że życie Klary było bardzo łatwe, uprzywilejowane. W pewnym sensie mają rację. Ale w istocie, mimo że Klara nigdy nie szukała trudności i walk, to musiała stawiać czoła przez całe życie wielkim wyzwaniom, ciężkim do znoszenia i trudnym do wygrania: problemy ze zdrowiem, wrażliwość wewnętrzna, problemy rodzinne i w przyjaźniach, rozczarowania, porażki… To wszystko oczyszczało ją, pomagało wzrastać w wierze i oddaniu w ręce Boga, a przede wszystkim pomogło zrozumieć, że radość i wierność w wierze były łaską, ale również wyborem.

– Pomyślałaś, by ofiarować twoje serce i cały twój dzień? „Oczywiście! Bez tego, do czegóż bym się nadawała?” (7 lat – do swojej mamy)

„Jezu, chcę, żeby mnie bolało tak bardzo, jak ciebie na krzyżu, żeby cię pocieszyć.” (7 lat)

„Nie chcę już być świętą, to za trudne!” (7 lat – w chwili rezygnacji)

„Płacz, płacz, jeśli może ci to pomóc. Ale jeśli to tylko przez słabość duszy, powstrzymaj się i otrzymasz wielkie zwycięstwo. A z wieloma zwycięstwami wygrywa się wojnę. Widzisz, życie jest wojną, wojną przeciw tchórzostwu i słabości, bo to właśnie tchórzostwo pcha ludzi do czynienia zła.” (15 lat – do przyjaciółki)

„W każdym razie, z całego tego smutnego czasu, wychodzę dojrzalsza, bo zobaczyłam, że nie żyje się tylko dla siebie, ale dla innych i że wszyscy SĄ po to, by żyć dla innych i czynić ich szczęśliwymi. To jest potwornie trudne, ale kiedy się to udaje, jest to coś pięknego” (17 lat – do swojej siostry – po następujących po sobie pobytach w szpitalu jej taty i mamy)

„Pamiętam o modlitwie, ale według mnie jest jej za mało. Na szczęście Mama nauczyła mnie ofiarowywać każdą czynność, w przeciwnym razie biedny Pan Bóg byłby kiepsko przyjęty w mojej duszy.” (17 lat)

„Zdaję sobie sprawę, w jakim stopniu ogarnęły mnie pycha i łatwy egoizm, pod mylącą nazwą emancypacji samej siebie i budowania dorosłości (słowa tak skomplikowane, jak pusty jest ich sens!)… Bez waszej moralnej pomocy, także pomocy X, bez waszych modlitw oraz nieskończenie wyrafinowanego, delikatnego i stałgo oparcia R, mogłabym wciąż tak kontynuować i stać się jedną z tych duchowych lalek, które dla zabawy szukają czegoś specjalnie zbyt skomplikowanego, by mogło to być im wybaczone, jak sawantka uwodząca i myląca, a w głębi z sercem zapewne dobrym i ludzkim, lecz upapranym przez inteligencję, tę podejrzaną inteligencję teoretyków….” (20 lat)

„Łatwo jest mieć „Radość Bożą”, kiedy ma się co jeść, ma się przyjaźnie nie do ruszenia, kiedy jest się umytym, kochanym, nakarmionym, zadbanym…. to więc nie jest radość Boża! To zwyczajnie radość Życia i to też jest już dużo.” (20 lat)

Wolność

Klara została wychowana w prawdziwej wolności: nie takiej, gdzie wszystko jest dozwolone i można zawsze robić to, co się chce, ale takiej, która jest podyktowana przez nieskończoną miłość, która zawsze szuka dobra i piękna. Ta wolność dała Klarze ogromną otwartość w konfrontacji z realiami życia swych czasów, wobec pytań i w poszukiwaniu na nie odpowiedzi.
„Czuję się wolna, chociaż jakby zamknięta, i pełna potencjalnych darów, które próbuję wraz z wami rozwijać.” (15 lat)

A propos głębokiego zranienia, którego zaznała w przyjaźni: „A ja! ja mam moc, mnóstwo możliwości, by zniszczyć w niej jej wiarę w siebie samą i powiększyć jej niezliczone kompleksy – moją siłą jest mieć tę możliwość i zarazem wiedzieć, że nie zrobię z nią absolutnie NIC – to jest we mnie takie jasne i tak dodające odwagi – to pozwala mi patrzeć na nią przebiegle, na co pewnie zareagowałaby krzykiem przerażenia, gdyby tylko wiedziala (…) w istocie, ważny jest nie szacunek, jaki świat ma dla nas, ale szacunek, jaki mamy dla siebie samych.” (20 lat)

Na temat wspólnego wyjścia z katolickimi przyjaciółmi jej kuzynki, które Klara przeżyła jak prawdziwe zmartwychwstanie jej życia duchowego po miesiącach trudów: „Tak naprawdę, potrzebuję widzieć osoby, które Żyją Bogiem – więc wczorajszy dzień może cię ucieszyć = pogrzebałam Rzym, zdecydowana żyć zamknięta w sobie samej, a moja kuzynka go odgrzebała i pokazała jego nieznaną stronę i, myślę, trwałą.” (20 lat)

Czyniąc bilans swojego życia w Rzymie: „Zdaję sobie sprawę, w jakim stopniu ogarnęły mnie pycha i łatwy egoizm, pod mylącą nazwą emancypacji samej siebie i budowania dorosłości (słowa tak skomplikowane, jak pusty jest ich sens!)… Bez waszej moralnej pomocy, także pomocy X, bez waszych modlitw oraz nieskończenie wyrafinowanego, delikatnego i stałgo oparcia R, mogłabym wciąż tak kontynuować i stać się jedną z tych duchowych lalek, które dla zabawy szukają czegoś specjalnie zbyt skomplikowanego, by mogło to być im wybaczone, jak sawantka uwodząca i myląca, a w głębi z sercem zapewne dobrym i ludzkim, lecz upapranym przez inteligencję, tę podejrzaną inteligencję teoretyków….” (20 lat)

„Na razie gromadzę maksimum elementów gorliwości, pobożności, przykładów, duchowego ubóstwa, żeby móc sama w Rzymie zorganizować moje życie tak, jak to teraz widzę, a nie tak, jak je dotąd przeżywałam.” (w Ziemi Świętej, 20 lat)

„Teraz zrozumiałam, jestem pełna nadziei, dojrzałam do rzeczy wielkich. ale jeszcze nie wiem, do jakich…” (21 lat, kilka tygodni przed śmiercią)

Zachwyt

Wychowanie Klary uwrażliwiło ją od maleńkości na piękno: piękno natury, sztuki, relacji i osób. Tak więc nigdy nie pozostawała ona obojętna na piękno, które objawia się w życiu: miała nadzwyczajną zdolność zadziwienia. Jej wrażliwość rodziła modlitwę dziękczynienia Stwórcy za wszelkie piękno.

„… życie jest piękne, czas także, i też rysunek, który właśnie zrobiłam: mój pierwszy rysunek techniką lawowania! – czuję się wolna, chociaż jakby zamknięta, i pełna potencjalnych darów, które wraz z wami próbuję rozwijać. Robotnik śpiewa i jest szczęśliwy, że żyje. Ja też. Promień słońca tańczy na cegłach domu. To zadziwiające, kiedy tak się zastanowić, jak wiele powodów do szczęścia można znaleźć! Życie samo w sobie jest jedynie szczęściem! To ludzie powodują w nim nieszczęście. Gdyby wszyscy mogli to zrozumieć!” (do swoich rodziców – 15 lat)

„Człowiek potrzebuje Piękna i jeśli nie posiada dobra albo pozwala mu odejść, zawsze zostaje mu Piękno.” (17 lat)

„Książka, którą streszczam, jest naprawdę pasjonująca (historia sztuki włoskiej) i wcale nie odpychająca, jak na początku. Ale naprawdę brakuje ilustracji. Ludzie, którzy tworzą takie książki, powinni dołączyć ogromny zbiór zdjęć, rysunków, a jeszcze lepiej rycin tego wszystkiego, o czym mówią w książce. (…) Jeszcze raz i ciągle wam dziękuję, że nauczyliście mnie kosztować Piękna i pozwoliliście mi ku niemu się skierować. Biedacy, którzy zajmują się Prawem! To nawet ludzkie nie jest!” (do swoich rodziców – 18 lat)

„Oczarowanie zaczęło sie na początku „Pastorale”. I na końcu „Fantasia” byłam całkowicie pochwycona przez łagodne i zarazem mocne wznoszenie się tematów Bacha. Nigdy nie czułam tego tak fizycznie, no może poza piątym koncertem brandenburskim, oczywiście. I kiedy wyszłam z „Ara Coeli” (cudny kościół, w którym, to nic nie szkodzi, miał miejsce koncert), poniosło mnie na ślepo aż do małej kapliczki na placu Venetia, gdzie, za hermetycznie zamkniętymi drzwiami, jest pokój emanujący z wystawionego ciągle Najświętszego Sakramentu. Żadnego hałasu tłumów. Cisza…. Przyszłam akurat w chwili, kiedy ksiądz wstał, by podnieść monstrancję do adoracji. To się właśnie nazywa apogeum… Pijana uwodzeniem Bacha, prawdziwie przygotowana przez jego tak dobrze wyrażony – nawet w kategoriach laickich – zapał do głoszenia Wiary, „uwierzyłam” w głęboki sens słowa, podczas kilku baśniowych sekund… Tego ranka, kolejny przecudny obrazek: z mojego pokoju widoczny wschód słońca, który zatopił swoim ochrowym światłem miasto, umyte w nocy deszczem. Widok czarujący…” (po koncercie w jednym z kościołów w Rzymie – 19 lat)